Thursday 22 March 2012

A low educated person

To takie przykre jest bycie prostakiem wśród ludzi pełnych magisterskich papierków i uniwersyteckich dokumentów.
Gdzie spoglądniesz, tam duma w oczach i życiorys wypełniony do ostatniej dozwolonej strony.

Jedni piszą, że są doktorami, drudzy natomiast, że architektami. Znajdę nawet malarza który z uporem skończył wydział techniki i dziewczynę po AWF'ie, gdzie
się nauczyła, tak skakać by się nie wywracać

Wszyscy siedzą za biurkami i skręcają śrubkami jakby magiczne obudowy stworzone przez Chińskich specjalistów. Każdy jeden wie jak trzymać śrubokręt, czy założyć rękawiczkę. Zadasz pytanie '' Jak Ty to robisz'' ? Odpowiedź jest prosta - Przecież magistrem jestem rzecz jasna !

Przy pierwszym stole siedzi Pan z dość łysym już czołem. Stwierdziłbym, że to wiek go sparaliżował, lecz to chyba z nadmiaru dźwigania książek. Wydział atomowy się tu kłania który nauczył go zwykłego żebrania o malutką baterie, by po raz setny sprawdzić, czy działa.

Och, kolejny dzień wstydu i ukrywania, że jestem tylko po ogólniaku. Prosty człowiek który uczył się pilnie, lecz nie na tyle by wydział Chemiczny zaliczyć jak ta Pani przerzucająca właśnie smażonego kotleta.

Cóż z tego, że mój dzień polega na myśleniu i tworzeniu. To się nie liczy! Nie mam przecież doktora !

Sunday 4 March 2012

...

Mroźna i zimna noc przywitała i tak już przemarznięty Marcowy ogród. Gwiazdy niczym lampki na choince, rozbłysnęły na czarnym aksamicie. Wiatr chciwy i zimny, nie daje za wygraną ! Straszy zimą aż do budzącego się porannego słońca.

Gdzieś w oddali słychać ciche, lecz wzbudzające zainteresowanie ludzkie kroki. Nie mogę dostrzec kto ze świecą wybrał się by oglądać nieznane nam światy, w postaci pobłyskujących lampek.

Nagle widzę kartkę w ręku i uśmiech na twarzy. Ta radość wypływa z cieszącego się serca i radującej duszy. Jakże szczęśliwa jest ta osoba podziwiająca tą boską naturę.

Oddech zmrożonego powietrza i czerwone ręce stają się oznaką zimnego płaszcza którym została ta osoba otulona.
Upływająca minuta, staje się sekundą przy tak uroczystym towarzystwie jakim jest jaskrawo odbijającym światło księżycem.

Co za widok ukazuję się temu chłopcu któremu już przemarzły policzki. Stoi i patrzy przy gasnącej już świecy.

Czy wróci już do ciepłego domu ?

.....

Piękne to były czasy.