Sunday 30 September 2012

Hope...


Pod Twymi stopami słychać delikatny szelest wczesno jesiennych liści. Powolnym krokiem, głową pełną myśli, przechodzisz obok ławki która wydaje się być taka osamotniona w świecie zmieniającym barwy liści.
Zatrzymałeś  się nie tylko wzrokiem, ale także swym krokiem by przez chwilę potowarzyszyć temu jakże spokojnemu miejscu.  Usiadłeś jak dostojny mężczyzna z delikatnym uśmiechem na Twarzy.
Czas jakby obcy się stał i nie podpowiadał Ci, ze pora by wyruszyć dalej. Siedzisz i rozmyślach o tym co się dookoła dzieje, dlaczego ta ławka jest taka osamotniona, gdy przecież tu tak pięknie.
Gdy  myśli stały się jak zaczarowany film bez końca, nagle słyszysz szelest liści w oddali.
Tak, pojawia się postać, jakby Ci w ogóle nie znana. Uśmiecha się przez chwilę, a potem jakby poważna chciała być. Chcesz coś powiedzieć, lecz nie możesz. Wyciagasz w tedy dłoń by podać skrawek zapisanego papieru. Pozostawiasz w jej dłoniach wiadomośc pełną zachwycenia.  Piszesz słowo, a to słowo zamienia się w zdanie. Chyba nie możesz zakończyć prostym dowidzenia – musisz dodać słowa uwielbienia.
Czekasz teraz na odpowiedź, na choćby jedno zdanie. Zastanawiasz się, czy będzie ono romantyczne, a może krótkie, ale za to treściwę.
Jest list i jedno zdanie. Jest radość, ale także większe pożądanie.  Więc piszesz ponownie z nadzieją, że w kolejnym liście pojawi się choć niewielka uncja uśmiechu.
Czekasz na kolejny a w tym samym czasie w głowie pojawia się już kolejne zdanie, by przekazać Tej pewnej damie, która jakby w oddali pisała i inna ławkę zajmowała.

Będziesz pisac dalej ?