Saturday 26 November 2011

Człowiek kroczy jakby po spróchniałej werandzie. Stawiając kroki o poranku, czy o gwieździstej porze, czuje że przemierza świat pełen nieprzewidywalnych zdarzeń.
Stąpa krok bo kroku, by nagle wpaść w spróchniała dziurę. Utknąć w niej na dobre i zapomnieć o tym co dobre.

Czy wystarczającą karą jest niemoc i bezruch ? Nie! Ten który modelował tę dziurę, sprawił, że nasze oczy spoglądać będę i widzieć to co w koło się generuję. Patrząc z tej spróchniałem perspektywy, świat będzie kolorowym się nazywać. Wszystko piękniejsze, tak jakby cudowniejsze. A Ty człowieku, obumierasz pleśnią przechodzącą z roztrzaskanego drewna.

Dlaczego przed oczami malują się mało realne obrazy ? Dlaczego myśli chcą mnie zabić bólem tęsknoty do wolności ?

Czyżby Hades wciągał mnie do swego podziemnego królestwa ?

Tyle pytań, a żadnej konkretnej odpowiedzi. Padnę chyba szybciej niż me oczy dostrzegą zbliżające się życie.

Podniosę się i wstanę ?

......

Friday 25 November 2011

Ludovico

Cząsteczka mego zapłakanego serca, usłyszała szept nocy, która kiedyś była dla mnie jak Olimp dla Bogów.

Myśli me pobiegły w stronę zapisanych wspomnień, by tęsknić jakby za życiem nowym.
Dlaczego nie ma tej wyjątkowej komnaty, gdzie wyczekiwałem Twjego
głosu? A ten list który me oczy kochały ? Gdzież on jest?

Wszystko przepada jakby w najczarniejszej otchłani.

Tak, jestem jak ten Lew który samotnie pod wypalonym przez grzechy drzewie, spogląda przed siebie.

...


Cisza nastała w naszej korespondencji, ale dni u mnie bywają takie dziwne, że brak w mych dłoniach jakiejkolwiek mobilizacji do pisania. Nie chce byś myślała, że kompletnie zapomniałem !
 
Myśli moje biją się z przeszłością, z podjętymi decyzjami.
 
Wczoraj sobie pomyślałem, że najlepszą rzeczą, jakiej potrzebuję jest mój dom i ciepło koca. Lecz jeszcze nie dziś,nie jutro.... na pewno kiedyś.