Thursday 25 March 2010

È per te...

Moje oczy spoglądały na Ciebie, lecz me ciało odchodziło, wracało z powrotem. Twe łzy spływające po policzkach chciały mnie zatrzymać, lecz nie były już w stanie. Moje ręce, nogi, nagle znalazły się na kołyszących kłosach zbóż które zabierały mnie od Ciebie. Zabierały mnie z cudownego pałacu, gdzie przy palących się świecach, dotykaliśmy niebiańskiego atłasu i myślami zatrzymywaliśmy wskazówki czasu. Czuję jak me dłonie dotykane są przez całe łan-a zbóż. Oddalam się od Ciebie tak szybko, że nie jestem nawet wstanie pomyśleć co się zaraz ze mną stanie. W mej głowię wciąż słyszę Twe wołanie i mego serca bicie niezapomniane. Pomyśleć, że jeszcze przed chwilą było harfy granie i ciche wody śpiewanie. Chce teraz zapłakać z rozpaczy, lecz każda ma łza jest wypala przez gorąco świecące słońce. Jeszcze usłyszałem płaczące Twe ciało, po czym nagle przepadłem jak ten sen który właśnie przed chwila miałem.

No comments:

Post a Comment