Nigdy Cię nie wiedziałem, lecz tylko słyszałem. Słyszałem
te wszystkie słowa które były do mnie przez Ciebie pisane. Docierały one
na listku zielonym, a czasami także na tym jesienno czerwonym. Były pisane
jakby dłonią Persefony, która będąc w świecie zimnym i pełnym trwogi, opisuje w
tęsknocie łąki i kwiatów pąki.
Ten uroczo wyjątkowy sposób przekazu, obudził we mnie pragnienie pisania czule.
Najdelikatniej tylko jak mogłem, malowałem piórem wszystkie moje myśli, które
kierowałem do Ciebie.
Pisałem o budzącym się słońcu, czy spoglądającym na świat śpiewającym
skowronku.
Wszystko było takie pełne urokliwej natury, a zarazem niezawierającej ludzkiej
fałszywej obłudy.
Każdego dnia pojawiało się od Ciebie słowo, a nawet dwa. Czytałem je będąc
myślami przybliżony do Twego świata który był ukryty pod tymi słowami.
Widząc kończące się ostatnie zdanie, już tęskniłem i spoglądałem na wiatr,
który na swych skrzydłach zechciał dostarczać nam listy przez nas pisane.
Dwa różne światy łączyły się w niezapomniany sposób.
Jednak co będzie gdy wiatr pewnego dnia ustanie ?
Boję się o tym pomyśleć, by nie zapłakać w przeraźliwej rozpaczy.
Jeśli jednak tak się stanie, to pozostanie w nas niezapomniane doznanie, które
teraz jest w nas budowane.
Uśmiecham się do Ciebie, do osoby która delikatną swą dłonią, poprawiła
opadające swe cudowne włosy.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment