Friday 22 October 2010

Tak bardzo teskniacy i myslacy godzinnami....

Sunday 26 September 2010

Tęsknota


Dotyk niczym łagodzące fale krystalicznego morza oblewające mą dłoń.
Oczy wyglądające jak błękit rajskiego nieba w których widzę wyjątkowość Twej duszy.
Ciepło Twego ciała podczas przytulenia jak najdelikatniejszy jedwab okrywający ludzkie ciało.
Dotyk ust jak dotyk anioła przybywającego z miejsc nam nieznanych.
Szept Twych słów niczym śpiew ptaka na łące pełnej kwiatów.

Czy mógłbym za tym nie tęsknić ? Nie tęsknić za postacią która sprawia, że serce które było jakby martwe, ożyło i bije mocniej niż kiedykolwiek przedtem? 



Uwierz mi, że nie można przestać tęsknić i myśleć przez dzień cały, a nocą śniąc tęsknić jeszcze bardziej

Saturday 25 September 2010

...


Chciałem pisać o ukrytych pod poduszką marzeniach i o moście łączącym dwa światy. Głowa była pełna pomysłów i zdań, które miałem przelać na papier pisząc mym wyjątkowym piórem. Jednak gdy zamknąłem oczy w celu skupienia, przepadłem w ciszy milczenia. Czułem się jakbym unosząc się delikatnie, oddalał się od miejsca mego skupienia. Wróciłem w tedy na chwilę wspomnieniami do chwil kiedy byłem u siebie- w miejscu mego urodzenia. Gdzie siedząc nocami, słuchałem i pisałem tak jak teraz. Czyżby to tęsknota za gwiazdami mego ogrodu? Tęsknota za porankami pełnymi ptasiego śpiewu?
Przebudziłem się i tym samym sen swój nie dokończyłem. Teraz piszę o tym by to upamiętnić i może kiedyś jeszcze powrócić.

Wednesday 15 September 2010

stupid stone



Czy warto czasami być głupkiem ? Pozostać w cieniu i się nie wyróżniać ?
Udawać, że się nic nie wie, że zwykła wyliczanka jest jak twierdzenie Pitagorasa dla średniowiecznego błazna. Przecież nie zawsze dwa plus dwa równa się cztery ?!

Śpiewać każdy może. Jeden lepiej, drugi gorzej. Przecież zawsze jest wieksza połowa, a mało to zawsze za mało. - prawda ?


Być jak te mury Akropolu stojące latami na ziemi skąpanej w promieniach słońca?
Mury pełne tajemniczej wiedzy. Historii która przechodziła tuż obok, czy ludzkich słów które odbijały się głośnym echem. Nikt przecież nie wie, że ten zwykły i zimny kamień kryje sobie mądrości świata. Jednak czy ja chce być takim kamieniem?
A może inaczej zadam to pytanie. Czy ja potrafiłbym być takim zimnym kamieniem kryjącym w sobie chęci tworzenia, a zarazem braku milczenia?! Wiem na pewno, że nie i dlatego gdy są trudne chwilę, myślę o przyszłości. Myślę mając nadzieje, że kiedyś ktoś mnie zapamięta, że chciałem i się przy tym bardzo starałem. 


 

Gdy serce żywe we mnie bije, nie liczę, że zamienię się w cień i zagine.

Saturday 11 September 2010

tu sei la mia luce



Czasami odwiedzam Cię nocą. Zapalam świecę niezwykle pachnącą i najdelikatniej otwieram drzwi do Twego pokoju. Stawiając pierwszy krok w lekko rozjaśnianym pokoju od mojej świecy, można już usłyszeć Twój oddech, który wręcz przyciąga mnie do Ciebie.Taki on wyjątkowy, jakby nieziemski był. Gdy już jestem blisko, najbliżej, powoli siadam tuż obok Twego śpiącego ciała i oczyma swymi doświadczam widoku rajskiego. Czy wiesz, że pragne takich spojrzeń do końca mego istnienia ? Lekko dłonią dotykam Twych włosów, a tym samym sprawiam, że ta ich aksamitność pozostaje na mym dłoniach. Cisza panująca dookoła, jest przerywana przez mój szept do Ciebie. Wypowiadam w tedy słowa pełne uczucia mając nadzieje, że choć śpisz, to je i  tak usłyszysz. Nigdy nie chce odchodzić pragnąc zobaczyć Cię budzącą się o poranku. Jednak nie wiem czy już byś tego chciała. Kończąc moją nocną podróż do wyjątkowej mi osoby, pozostawiam dotyk swych ust. Jeszcze ostatnie spoglądnięcie, ostatnia chwila w uroczym towarzystwie i czas zgasić mą świece by móc ją ponownie zapalić.

Czy to sen, czy kolejna noc edenu była ?



Byłem jak ten żeglarz na swej drewnianej łódce. Płynąc przez swe życie całymi latami, szukałem szczęścia i tego wyjątkowego dotknięcia. Nie było łatwo gdy los nie przynosił mi pomocnego szczęścia, lecz zamiast tego sprawiał okrutne figle. Nie było także łatwo, gdy serce płynąć już nie chciało, a ciało jakby z tęsknoty obumierało. Jednak płynąc tak przez to okrutne chwilami życie, zobaczyłem słońce jakby nad brzegiem spacerujące. Bawiące się delikatnymi falami i złotymi ziarenkami.
 Podpłynąłem bliżej, by się przekonać któż tam tak cudownie idzie.
 Zobaczyłem ukrytą postać pod słonecznym okryciem. Oczarowany przystanąłem i szeptem o chwilę rozmowy poprosiłem. Zgadzając się na to, sprawiłaś tym samym, że zapragnąłem pozostać z Tobą na Twej wyjątkowej wyspie. Nie wiem jeszcze co mi powiesz, lecz poczekam na Twą odpowiedź.

Jestem przy Tobie duszą i sercem-Ciało jeszcze musi poczekać

Wednesday 18 August 2010

Endless dream

Wraz z budzącym się słońcem, otworzyłem me oczy o poranku. Otwierałem je chyba najwolniej jak tylko mogłem, by jak najdłużej pozostać w mym niezapomnianym śnie. Nie był to zwykły sen o ludzkich losach, czy o kołyszących się na wietrze kłosach. Był to sen, gdzie śniłem o Tobie. O osobie przy której zasypiałem myślami po okryciu swego ciała najdelikatniejszymi jedwabiami. Widziałem Cię jakby w oddali wędrującą swymi ulubionymi drogami, gdzie spoglądałaś na świat rozgrzany pod słonecznymi promieniami. Wiatr tak jakby bez końca tańczył z Twoimi rozplecionymi włosami. Tańczył i prowadził Cię za rękę gdzieś przed siebie. Dotykałaś polnych kwiatów i przelatujących obok Ciebie ptaków. Cudowny był to widok przy bezchmurnym świcie. Gdy już iść dalej za Tobą nie mogłem, gdy czułem, że mój sen dobiega końca. Odwróciłaś się do mnie i swym błękitnym spojrzeniem, pożegnałaś się ze mną, pozostawiając we mnie kolejne marzenie. Sen dobiegło końca, a ja ciągle marzyłem...

Friday 16 July 2010

Niezapomniane miejsce


Wróciłem do mego miejsca które pozostawiłem podczas mej ucieczki od świata który mnie w tedy otaczał. Moje drzewo przy którym pisałem listy, prawie umarło. Jakże inne się teraz wydaje to miejsce. Nie ma już kwiatów bez końca pachnących. Śpiew ptaków przepadł wraz z niosącym go wiatrem. Wszystko dookoła wygląda tak, jakby któregoś dnia pod mą nieobecność, okrutna lawa zalała wszystko i zastygła pozostawiając tylko wspomnienia.  
Podchodząc coraz bliżej do mego drzewa, wręcz modlę się do stwórcy bym ujrzał ponownie me ukryte w drzewie listy. Boje się, że już ich nie ma, że ogień wypalający życie tego miejsca, wypalił także me słowa które kiedyś duszą i łzami pisałem.
Gdy jeszcze tak niedawno błąkałem się po bezdrożach jakiegoś pustkowia, nie chciałem nawet o nich myśleć. Te listy przypominały mi szczęście które nie było mi dane. Jednak teraz zatęskniłem za nimi.
Są listy...! Wraz z listami pojawiają się wspomnienia. Czuję, że znowu płaczę, ale już nie tak jak kiedyś. Ciężkie są te łzy które nawet nie chcą wypłynąć na mój policzek...
Zastanawiam się teraz, czy będę w stanie odbudować to miejsce? Czy dam radę spoglądnąć w przyszłość by zobaczyć już teraz pięknie odrodzony raj mego serca ?
 
Pozostawię ten list wraz z innymi. Może jeszcze tu wrócę i odbuduje wszystko

Sunday 16 May 2010

Dream without answer


Wybudziłem się jakby z podwójnego snu. Był on cudowny, pełen uśmiechu, a czasami nawet tak realny, że myślałem, że to nie sen. Jednak przyszedł moment, że kolory szczęścia zamieniły się w szarość. Tak nagle wszystko zamieniło się w pustkę i smutek. Nie wiedziałem co się stało, co tak nagle spowodowało, ze ta tęcza kolorowych uśmiechów przepadła. Przez długo okres czekałem na powrót tych cudownych barw, lecz nie dla mnie one już były. Przebudziłem się jakby w środku nocnej burzy. Serce mi mocno biło i czułem jakbym stracił płomyk nadziei. Sen się już skończył, a ja wciąż myślami byłem przy tym śnie. Tak bardzo pragnąłem by się ponownie mi przyśnił. Każdego dnia czekałem i czekałem... Dopiero dzisiaj jestem w stanie coś napisać, lecz ciężko mi trzymać pióro w ręce. Chyba nawet nie spoglądam na te zdania które teraz piszę. Czy one mają jakiś sens? Czy to w ogóle co piszę kiedyś zostanie przeczytane? Nie wiem tego, tak samo jak nie wiem dlaczego ten cudowny uśmiech w moim śnie przepadł bez słowa. Nie wiem kiedy znowu coś napiszę. Teraz spędzam dni w zielonym ogrodzie, w którym maluję moje słowa na liściach. Tam mnie teraz spotkać można. Namalowałem tam obraz ze snu mego, który pozostawiam sobie na wieczną pamiątkę. Będzie mi on przypominał te cudowne chwilę, a także sprawiał, że będę marzył o ponownym takim śnie...

Wednesday 5 May 2010

Monday 3 May 2010

I'm a little bit...

Pobiegłem do miejsca które jest mi wyjątkowe. Tak bardzo wyjątkowe, że zawsze pragnąłem się nim podzielić tylko z Tą szczególną mi osobą. Jeśli spoglądniesz mi teraz w oczy, to zobaczysz cudowny obraz który ukaże Ci część tego magicznego dla mnie świata. Jest to dla mnie wyjątkowy moment, ponieważ podałem Ci jakby dłoń która zaprowadzi Cię do mego serca.

Thursday 29 April 2010

Tear of sadness

Kilka sekund sprawiło, że serce zabolało. Szedłem ścieżką do naszego nocnego drzewa by Cię spotkać, gdy nagle w lekkim wietrze poczułem, że już odeszłaś. Byłem tak blisko, że prawie czułem Twą obecność. Tak blisko, ze wyciągałem swą dłoń. Jednak nie było mi dane Cię ujrzeć dzisiejszej nocy. Siedząc teraz samotnie pod tym drzewem, czuje rozpacz w sercu. Ten księżyc który oświetlał nam wspólną drogę, oświetla teraz łzy na policzkach. Czuję wielki smutek, ale także coś jeszcze.To uczucie które mówi, że jesteś mi wyjątkowa. Tak, jesteś i to bardzo...

Friday 23 April 2010

thursday night lights

Jest już późna pora. Leże w łóżku pełnym delikatności i niebiańskiej wyjątkowości. Zapaliłem przed kilkoma minutami świece, która swym zapachem przeistacza ten nocny już pokój w cudowną komnatę. Komnatę pełna świec, dywanów i oknem wychodzącym na kwiecisty taras. Słyszę jakby ktoś teraz grał wolno i spokojnie na fortepianie. Ta melodia sprawia, że w moich dłoniach pojawia się pióro,a na mych kolanach kartka papieru. Zaczynam pisać słowa które nie z mej głowy pochodzą. Wypływają one z serca które zapragnęło tak bardzo napisać do Ciebie. Podzielić się z Tobą tym co czuję, a także co ma dusza odczuwa. Zdanie po zdaniu zapełnia biel kartki. Chciałbym Ci kiedyś to wszystko przeczytać. Podzielić się tym z Tobą wyjątkowy sposób. Dotykając Twej dłoni szeptać i milczeć czasami. Spoglądać na Ciebie, by zamykając oczy, dalej Cię widzieć. Ostatnie zdanie już zostało napisane. Opadły już ręce, a świeca powoli przygasła. Czuję, że zasypiam, że zapadam w głęboki sen. Obym śnił cudownie o Tobie

Thursday 22 April 2010

Il nostro posto

To już nie był sen, ani marzenie. Uczucie które we mnie się pojawiało w tym niezwykłym miejscu, było żywe i prawdziwe. Czułem tę bliskość która jeszcze niedawno była tym moim najskrytszym marzeniem. Usta dotykały się niczym najdelikatniejsze chmury na niebieskim niebie, a ręce jakby słońca ciepłem obdarzone, głodziły Cię po Twym szlachetnym jedwabiu. Serce jakby na nowo się narodziło, a oddech jakby wspólny już był. W twoich oczach widziałem ten nasz magiczny świat, który został stworzony tylko dla nas. Dla pragnących uczucia wypełnionego mistycznym doznaniem. Tęsknie...

Tuesday 13 April 2010

...

Czuję się tak jakby mi ktoś nagle palec na usta położył. Trzymał mocno i nie pozwolił mi porozmawiać z Tobą. A przecież ja tak bardzo pragnę podzielić się moim obrazem który w myślach został namalowany. Każde chcące wypłynąć me słowo, jest powstrzymywane i jakby zamykane. Czym że ja sobie zasłużyłem na taką karę? Usta nagle się blokują i powstrzymują me wręcz pędzące słowa do Ciebie. Czy kiedyś usłyszysz mnie ponownie ? Czy jeszcze będzie nam dane wyszeptać sobie kilka słów? W opadającej mgle, szukam ostatecznej odpowiedzi

Wednesday 7 April 2010

W sekrecie

Widzisz tę cudowną polane ? Proszę padaj mi swą rękę byśmy mogli razem
pobiec ku górze. Tam gdzieś wysoko, będzie już czekał na nas stół zielony uroczyście przystrojony. Będzie flakon pełen kwiatów i koszyk z garstką niebiańskiego smaku. Będą także nasze ramiona i czułe od serca oczu spojrzenia.
W połowie drogi, przystaniemy przy tym smutnym drzewie, by go razem naszymi dłońmi otulić. Niech ta cudownie płynąca moc z naszych serc, ogrzeje go i da mu nadzieje. Jednak nie pozostaniemy z nim zbyt długo.
Wraz z wiejącym wiatrem, pobiegniemy dalej, by jak najszybciej być już przytulonym razem.

Friday 2 April 2010

Have a little patience...

W twoich oczach widzę, że wciąż czekasz z nadzieją.
Jesteś pełen szlachetnego spokoju który pozwala Ci przetrwać te wszystkie samotne dni. Spoglądając na Ciebie, widzę, że Ty wciąż wierzysz. Jesteś przekonany, że kiedyś nadejdzie ten dzień.
Twoja postawa jest godna Lwa który włada trawami Sawanny. Wiesz, kiedyś ja też będę Lwem, który także jak Ty będzie spoglądał z nadzieją.

Wednesday 31 March 2010

Io ti aspetterò

Każdego dnia o poranku, podchodzę by sprawdzić, czy nie pozostawiłaś jakieś wiadomości przy naszym nocnym drzewie. Szukam ciepłego słowa, lecz ciężko mi go odnaleźć. Zacząłem się zastanawiać, czy jeszcze jesteś, czy czasami myślisz o wspólnych ciepłych chwilach. Wiesz, ja chyba tęsknie, nawet bardzo. Jutro ponownie z nadzieją będę szukał słów przez Ciebie napisanych. Mam nadzieje, że je w końcu odnajdę. Jeśli nie jutro to za kilka dni. Czekam...

Saturday 27 March 2010

ri:ʕu - Wspomnienie RA

Nadszedł dzień w którym Twoje ciało zostało opuszczone przez Twą duszę . Leżałeś na złocistym łożu pełnym bawełnianej delikatności. Dookoła Ciebie było słońce zmieszane z wiatrem wiejącym z najdalszych zakątków światów. Świat niespodziewając się Twego odejścia, nawet nie zapłakał. Gdy Twa ostatnia powieka jeszcze opadała, to Twa dusza orła postać już przybrała. Na barierce słonecznej usiadł pełen wigoru orzeł i oczami wnętrza spoglądnął na Ciebie i odleciał do miejsca ponownego spotkania. Myślisz, że umarłeś, że to już koniec! Lecz przed Tobą, długa jeszcze droga. Gdy Twe ciało w płaczu i żalu złożą w ciemnym i opustoszałym grobowcu, to wyruszysz na ponowne spotkanie z Twą duszą. Duszą która już czeka na Ciebie w złocistym pokoju. Będziesz szedł przez świat pełen grozy i niszczycielskiej dla Twego oka szkody. Popłyniesz także łodzią która przez wody pełne piekielnych stworzeń, prowadzić Cię będzie przez bramy czasu. Bramy pełne zagadek i niespodziewanych wydarzeń. Gdzieś w połowie spotkasz pewną osobę, która Twe serce zważy. Oceni, czy było dobre i szczodre. Jeśli tak się stanie, to wyruszysz dalej. Przed Tobą będzie już krótka droga, lecz jeśli puste ono było,to przepadniesz niczym kamień w głębokiej studni, a Twa dusza błąkać się będzie wiecznym niepokoju. Lecz dobry byłeś człowieku i ruszyć możesz dalej. Jeszcze chwilkę i zobaczysz ręce pełne pięknie świecących lampionów. Trzymane w kobiecych rękach, rozjaśnią Ci one drogę do białego stołu, gdzie położysz się w spokoju. Zamkniesz ponownie swe oczy i jeśli Twa duszą Cię rozpozna, to połączy się z Tobą jak za dnia Twych narodzin. W tedy powstaniesz i spoglądając przez otwór w ścianie, zobaczysz słońce i rajskie powitanie. To będzie znak, że doszedłeś, że wytrwałeś. Teraz możesz się już po wieczność radować

Friday 26 March 2010

Per la prima volta

Nigdy Cię nie wiedziałem, lecz tylko słyszałem. Słyszałem te wszystkie słowa które  były do mnie przez Ciebie pisane. Docierały one na listku zielonym, a czasami także na tym jesienno czerwonym. Były pisane jakby dłonią Persefony, która będąc w świecie zimnym i pełnym trwogi, opisuje w tęsknocie łąki i kwiatów pąki.
Ten uroczo wyjątkowy sposób przekazu, obudził we mnie pragnienie pisania czule.
Najdelikatniej tylko jak mogłem, malowałem piórem wszystkie moje myśli, które kierowałem do Ciebie.
Pisałem o budzącym się słońcu, czy spoglądającym na świat śpiewającym skowronku.
Wszystko było takie pełne urokliwej natury, a zarazem niezawierającej ludzkiej fałszywej obłudy.
Każdego dnia pojawiało się od Ciebie słowo, a nawet dwa. Czytałem je będąc myślami przybliżony do Twego świata który był ukryty pod tymi słowami.
Widząc kończące się ostatnie zdanie, już tęskniłem i spoglądałem na wiatr, który na swych skrzydłach zechciał dostarczać nam listy przez nas pisane.
Dwa różne światy łączyły się w niezapomniany sposób.
Jednak co będzie gdy wiatr pewnego dnia ustanie ?
Boję się o tym pomyśleć, by nie zapłakać w przeraźliwej rozpaczy.
Jeśli jednak tak się stanie, to pozostanie w nas niezapomniane doznanie, które teraz jest w nas budowane.
Uśmiecham się  do Ciebie, do osoby która delikatną swą dłonią, poprawiła opadające swe cudowne włosy.

Thursday 25 March 2010

È per te...

Moje oczy spoglądały na Ciebie, lecz me ciało odchodziło, wracało z powrotem. Twe łzy spływające po policzkach chciały mnie zatrzymać, lecz nie były już w stanie. Moje ręce, nogi, nagle znalazły się na kołyszących kłosach zbóż które zabierały mnie od Ciebie. Zabierały mnie z cudownego pałacu, gdzie przy palących się świecach, dotykaliśmy niebiańskiego atłasu i myślami zatrzymywaliśmy wskazówki czasu. Czuję jak me dłonie dotykane są przez całe łan-a zbóż. Oddalam się od Ciebie tak szybko, że nie jestem nawet wstanie pomyśleć co się zaraz ze mną stanie. W mej głowię wciąż słyszę Twe wołanie i mego serca bicie niezapomniane. Pomyśleć, że jeszcze przed chwilą było harfy granie i ciche wody śpiewanie. Chce teraz zapłakać z rozpaczy, lecz każda ma łza jest wypala przez gorąco świecące słońce. Jeszcze usłyszałem płaczące Twe ciało, po czym nagle przepadłem jak ten sen który właśnie przed chwila miałem.

Tuesday 23 March 2010

Ain't my world


 
Serce mi się raduję na widok kwiatów które zakwitły o  wschodzie słońca. Ten śpiew ptaków który już tak wychwalałem, unosi mnie ponad chmury. Czuję jakbym się urodził w raju.
Jednak nie dla mnie to miejsce. Gdzieś w głębi duszy, tęsknie do piasków pustyni, do malutkiego źródełka które  było moją oazą.
Jestem tu szczęśliwy lecz gdy głębia duszy woła idź dalej, to cóż mi jeszcze pozostaje.
Zachowam w pamięci te wszystkie zielone liście, każde źdbło trawy, czy cudownie latające motyle.
Jeszcze raz spoglądnę na to wszystko i otoczę czulę.
Wciąż dotykam ogrodów zieleni, ale już widzę w oddali piaszczyste góry i skały. Wiem, że już niedaleko, że wkrótce usiądę i będę obejmował piaski, które zatęskniły za mną.
Bięgnę z towarzyszącym mi uśmiechem

Monday 22 March 2010

The truth


Pożegnałaś się ze mną słowami ‘’ dobranoc, zasypiam już ’’ Ja najdelikatniej wypowiedziałem ‘’ śnij spokojnie ’’ a także, że me oczy jeszcze nie zasną. Będą spoglądać na skazówki czasu.
Odeszłaś w przeciwnym kierunku, w kierunku gdzie moje stopy nigdy by nie podążyły.
Minuty mijały, a ja w dalszym ciągu siedziałem i spoglądałem na czas który bawił się dookoła.
Nagle zobaczyłem Cię ponownie. Zdziwiłem się, ponieważ słowami pożegnałaś się ze mną i odeszłaś z tego miejsca.
Usiadłaś jakby nigdy nic. Taka żywa i lekka.
 Siedziałaś i się uśmiechałaś. Jednak nie do mnie był skierowany ten uśmiech. 
Siedząc tak w oddali, spoglądałem na Ciebie i zastanawiałem się, dlaczego?
Nie wiedziałem przez chwilę, czy ukazać się Twym oczom. Wahałem się, lecz w końcu się zdecydowałem.
Widząc mnie podchodzącego, uciekłaś przerażona wzrokiem.
Zdążyłaś tylko powiedzieć, że Ty tu tak na chwilkę...
Moja droga, proszę nie tłumacz mi się.
Twoja słowa nagle stały się ciężkie i bezduszne.
Jeszcze przez chwilę widziałem Cię odchodząca w pośpiechu.
Wiesz? Ja już nie tęskniłe za Tobą.
Tęsknie za snem, za spokojem i nowym dniem.
Dobranoc

Friday 19 March 2010


 Znów pojawiły się ptaki i pierwsze kwiaty. Słońce jakby cudowniejsze się stało i  tym samym, świat mój ogrzało. Jakże inny ten poranek od wczorajszego.
Śpiew za oknem, przypomniał ni nagle Majowe poranki. Gdzie jeszcze mając zamknięte oczy, już widziałem promienie, budzące się do życia owady, czy otwierające kielichy kwiaty.
Jakże cudownie było dziś być świadkiem początku wspólnego życia.
Ptaki które śnieżną i szarą czasami zimę spędziły w miejscu pięknym i ciepłym, przyleciały by zbudować na nowo rodzinę.
Uwielbiam te miesiące pełne pracy za oknem. Już od pierwszych godzin porannych zaczyna się dbanie o najdrobniejsze szczegóły. Nie ma chwili wytchnienia, czy zapomnienia. Może tylko na moment, by zaśpiewać uroczo. Nawet nocą, gdy świat już śpi uroczo, One w pół śnie czuwają nad potomstwem swym czule.
Tyle podziwu mam dla tych wyjątkowo latających stworzeń.
Oczyma swymi, otulam je delikatnie.
Jutro znowu usłyszę ten cudowny głos dobiegający za mego okna.
Biegnę już do snu, by o poranku przywitać was czule
 


Poczułem jakby nagle ktoś wysłał list do mnie w butelce schowany. Kilka słów w nim zawartych sprawiło, że się w tedy  uśmiechnąłem. Kto by pomyślał, że siedząc sam bez duszy w pobliżu nad brzegiem płynącej rzeki, otrzymam tą cudowną wiadomość.
Pamiętam chwilę, gdy chłodząc me dłonie w krystalicznie czystej wodzie, ujrzałem promyk słońca odbijający się od przedmiotu płynącego w oddali.
Byłem tak bardzo nieświadomy co widzę, że prawie odszedłem. Prawie, ponieważ nieznana mi siła przytrzymała mnie za rękę.
W końcu mym oczom ukazał się przedmiot sprzed lat wysłany.
Bez chwili zastanowienia, wyciągnąłem go z wody i czym prędzej pozwoliłem by me oczy przeczytały to co napisałaś.
Słowa były piękne, lecz cudowniejszy był uśmiech ukryty pod każdą kreską przez Ciebie napisaną.
Radowałem się trzymając ten list w dłoni tak długo, że nie zauważyłem nadchodzącej ciemnej nocy.  Nocy która chłodem ostudziła moje gorące serce.
Byłem jak dziki ogień który za sprawą tego listu, rozpalił się tak gwałtownie. Dopiero ciemno-granatowe szaty zamieniły ten szalony ogień w tlący się promyk.
W tedy także przyszedł czas na myśli, które czekały gdzieś w mej głowie, by mi powiedzieć, że ten list nie jest dla mnie.
Któż by pisał  do mnie, do osoby która niczym podróżnik z innego świata przemierza tą planetę ?
Nikt mnie tu nie zna, jestem po prostu sam z moimi wspomnieniami.
Spoglądnąłem w niebo przez łzę spływającą po duszy i schowawszy list do butelki, położyłem ją na fali płynącej.
Bądź szczęśliwy, Ty czekający na ten list

Tuesday 16 March 2010

Master of the wind


Nagle otoczył mnie Pan i władca wiatru wszechmocnego.
Przystanął przy mnie i spoglądając na mą smutna twarz, dotknął mych ramion.
Widząc jak bardzo złe myśli opanowują me komnaty serca, wtargnął do środka i z całej swej mocy, zawiał by je wypędzić z tego cudownego ludzkiego miejsca.
Wiał mocno i wytrwale, ale tak by nie zniszczyć niczego co było jeszcze dobre i wspaniałe. Czułem jakby dwa światy walczyły ze sobą. Jeden ciskał piorunami bólu i złymi myślami, a drugi nadzieją i także wiarą, że zło pokonamy.
Siedząc tak na dywanie zieleni wiedziałem, że to się kiedyś skończy, że ta walka pomiędzy światami zakończy się pewnego dnia. Nagle serce zabiło jak bębny wojenne. Dusza krzyknęła jak spartan przed walką, a oczy zapłonęły jak paląca się Sparta. Co się dzieje, czy to koniec ze mną ? ! Czuje, że krzyczę, ale jakoś nikt mnie nie słyszy. Pomocy wręcz wołam, ale dalej nic.
Upadając nagle na zieleń, czułem jak nastaje cisza.
Oczy mi się same zamknęły, a oddech uspokoił się.
Teraz już wiem, że to była wygrana walka przez dobro w postaci Wiatru który przeniknął me ciało.
Odchodzący wszechmocny Pan, namalował uśmiech na mej twarzy który pozostał pamiątką dla ludzi wątpiących w dobro.

Saturday 6 March 2010

 

Smutny jest los człowieka, kroczącego brzegami Acherontu  



Friday 5 March 2010


Czyżby Mojry, boginie losu zniszczyły most życia przez który szedłeś człowieku prosty i  niezłomny? Stojąc teraz w połowie drogi, nie mając już możliwości na kontynuacje, przystaniesz, czy  cofniesz się z powrotem ?
Spoglądam na Ciebie, na człowieka który stoi na deskach przeznaczenia.
Nie widzę byś płakał, byś był zmartwiony. Czyżby to tylko moje urojenie ?
.... Pomyślałem przez chwilę nad Twym zachowaniem i już wiem dlaczego nie widzę łez!.Przecież, to nie te łzy najboleśniejsze co spływają po policzkach, lecz te które zalewają serce i dusze podczas gdy oczy i usta się śmieją...


Wczoraj było słońce, promienie na rosie które witały uśmiecham budzącego się do życia człowieka. A co jest dzisiaj ?
Wyglądam nieśmiele przez okno które kiedyś nazwałem drzwiami do innego świata i widzę szarość dookoła.
Co się stało ze światem ?! Gdzie się podziały te kolory które kiedyś ogrzewały nas w noc zimną i szarą ? Zastanawiam się, czy to koniec piękności spowodował , że ja już nie widzę tego co kiedyś było piękne i cudowne ? Czy może to moje oczy nie widzą urokliwości, może po prostu umarło w nich to co sprawiało, że widziałem piękno ?!  Nić która łączyła oczy z duszą została przerwana. To o co tak bardzo walczyłem żeby nie umarło, rozerwało się w pewnym momencie i przepadło.
Ten cudowny ogród gdzie w wrześniowe popołudnie zbierało się dojrzałe winogrono, zamienił się w skaliste tarasy, gdzie nawet starożytny Grek widząc to, rozpłakałby się w rozpaczy. Nie będzie drzewa oliwnego, a tym bardziej wina cudownego.
Pozostaje nam gorycz przypalonego chleba, który bez hojności bogów, przypala się w rękach mistrza.
Siedzę teraz na kamieniu nieopodal jeszcze niedawno pięknie zielonego ogrodu i płacze w tęsknocie.
Podchodzisz do mnie delikatnie i mówisz...‘’ czy wypada zadać Mi pytanie?’’
Oczywiście, że  wypada, tylko ja tu jestem już nieobecny...

Tuesday 2 March 2010


Tyle razy spoglądam na Ciebie podziwiając Twój nocny urok, a jeszcze nic o Tobie nie napisałem.
Cóż z tego, że moje myśli wielbią Cię po stokroć, gdy tak naprawdę nikt mych myśli nie przeczyta. Umrą razem ze mną i pamięć po nich zaniknie.  
Nie chcę by się tak stało!.  Wiem, że świecić będziesz po wieki istnienia, ale pragnę by ktoś kiedyś zobaczył za sprawą słów mych pisanych, jak byłeś wielbiony Królu nocnego światła.
Przed chwilą me oczy ponownie spoglądnęły w Twój świat uroczy.
Niby stałem przy oknie przepasany tylko ręcznikiem, ale czułem tak jakbym szedł po orbicie Twego światła, do miejsca które wydawało mi się już znane.
Ta odległość pomiędzy nami jest tak wielka, a me stopy wcale nie czują zmęczenia.
Czemuż się jednak dziwie, gdy pod mymi nogami jest usłany szlachetny dywan, który jak delikatność morskiej mgły, otula mnie idącego.
Idąc spoglądam na gwiazdy które zawstydzone Twym światłem, oddają Ci pokłony jak wierni Egipcjanie swemu Bogu słońca.
Nie wiem, czy dzisiejszej nocy dojde do tego cudownego miejsca. Nie wiem także, czy uda mi się to zrobić jutro. Jednak już teraz wiem, że gdy każdej nocy me oczy zobaczą Cię świecącego magią białego światła, to będę szedł w Twym kierunku…
Pewnego dnia, na pewno zobaczysz mnie w Twych ogrodach.
Ostatnia kropla opadła z mego Ciała. To chyba znak, że czas zabrać ze sobą cudowne wspomnienia i okryć się do snu.
Jutro ponownie wyruszę…

Sunday 28 February 2010

Dlaczego ludzie kłamią? Dlaczego nie napiszą prawdy ? Okłamują się bezlitośnie, nawzajem!!! Czy Oni nie zdają sobie sprawy, że ‘’My’’ przez to cierpimy ? Dlaczego przychodzi im z taką łatwością powiedzenia słowa TAK, wiedząc przecież, że powinno się powiedzieć NIE. Boli mnie słuchanie tego, co jest nieprawdą, a w szczególności od osób które nie powinny tak mówić. A może, to ja źle myślę? Może tak naprawde, to wszystko mi się wydaję, to ja jestem w błędzie ?! Jednak, gdy oczy które czytają słowa napisane przez Ciebie, widzą kłamstwo ukryte pod niebieskim atramentem, to cóż mi jeszcze pozostaje? Nie wiem, czy jest mi teraz smutno, czy mam ochotę zamknąć się z dala od tego wszystkiego, czy po prostu jest mi źle na sercu. Pytam się, dlaczego musiałem przeczytać kłamstwo w liście który tak naprawdę nie powinien nieść w sobie tego zła. Jestem teraz po prostu zawiedziony, że tak się stało. Powiedz mi prawdę, przecież to nie boli. Gdy jednak zaboli, to na pewno nie tak bardzo jak boli mnie teraz to kłamstwo które zabija mnie od środka. Tak cudownie Cię proszę, napisz prawdę. Zobaczysz w tedy na pewno mój szacunek do Ciebie, do jeszcze nie dawno kłamiącej osoby. Proszę, nie rób już tego więcej...

Tuesday 23 February 2010

Dream


Gdzieś daleko od nas, jest planeta z pięknym sadem pełnym owoców.
Zobacz, podaję Ci właśnie cząstkę tego ogrodu w postaci jabłka na mym palcu.
Ta malutka cząsteczka, jest zaproszeniem do cudownej uczty w miejscu gdzie motyl siada we włosach, a skowronek przynosi cudną pieśń podczas jedzenia.
Gdy będziemy delektować się rajskimi owocami, będziemy mieć także kielich wypełniony nieskazitelną rosą.Już wszystko prawie gotowe !
Prawie, ponieważ nie ma jeszcze nas. Zamykając oczy, pojawi Ci się dróżka przez magie snu, jeśli postawisz tam stópkę... to będę i ja
Dobranoc 
 

Friday 19 February 2010

Budzę się o poranku, o poranku pełnym słońca za oknem. Gdzie jest mój uśmiech który zwykł się pojawiać w takich chwilach ? Nie muszę szukać długo odpowiedzi. Uśmiechająca się twarz, została przysłonięta zasłoną tęsknoty i pragnienia ponownego usłyszenia kobiety ze snu. Kobiety, która cudowną mocą swej dłoni otworzyła drzwi do mego serca. Zrobiła, to w tak wyjątkowy sposób, że tylko bogowie mogli ją tego nauczyć. Poczułem się teraz jak zwykły śmiertelnik, który spotkał na swej drodze kobiete niebios. Spoglądam co chwilę ku górze, by zobaczyć Cię ponownie. Wchodząc do komnat mych wnętrz, pozostawiłaś cudowną woń która nie tylko sprawia, że tęsknię, ale że pragnę jeszcze bardziej doświadczyć tych urokliwych chwil. Czy teraz, gdy tak bardzo myślę o Tobie, czujesz mnie? Czy moje serce sprawia, że przez ułamek sekundy czujesz, jak jesteś mi bliska? Przestałem pisać na chwil parę, by pozwolić mym oczom zobaczyć Cię uśmiechającą się w oddali. Ponownie spoglądam przez okno na ciepłe promienie słońca. Na słońce które może pewnego dnia przywita nas swą wyjątkowością i przeniknie przez nasze ciała wprost do serc, które jak lustrzana woda będą odbijać szczęście płynącę z naszych wnętrz. Tak bardzo tęsknie za Tobą....

Thursday 28 January 2010



















Wybrałem samtność, by nie zdradzić tej miłości

Wednesday 27 January 2010




Spoglądam w oddali na świat w którym byłem.
Stoję nad brzegiem wody pełnej ciemności. Tak naprawdę wszystko jest koloru cienia mego. Strach który normalnie bym czuł, odszedł w niepamięć. Jestem, kompletnie sam. Tęskniłbym za dotykiem, za oczami, ale już się przyzwyczaiłem. Tylko dlaczego? Czym jest ma samotność na tej obcej planecie, gdy tak naprawdę zawsze byłem sam?. Przecież to nawet nie kara. Dlaczego tak jest, dlaczego tam wysoko, ktoś próbuję mnie zabić ciemnością?! Widzę siebie jako człowieka który walczy z tym, ale ten cień ogarnia mnie krok po kroku.  Nie chce się poddać, ale wiem, że pewnego dnia, nie dam rady, że padnę u stóp władcy ciemności. Przegram, to wiem, jednak w swej świadomości będę wiedział, że walczyłem. Wciąż stoję nad tym pustym brzegiem i spoglądam na skrawek światła który przysłonięty falbaną czyjeś złości oświetla mi serce. Proszę tylko nie zgaśnij, nie pozwól, bym już umarł! Chce jeszcze powalczyć. Coraz mocniej czuje jak bardzo pragnę dotknąć Twego światła docierającego do mnie z oddali.
Nagle usłyszałem, jak gdzieś pomiędzy jednym wzgórzem, a drugim narodził się dźwięk który zabrzmiał mi znajomo. Czy to Ty? Czy to właśnie Ty swym głosem dajesz mi nadzieje?
Biegnę już, chce tam być. Chce zobaczyć miejsce w którym dałaś mi nadzieje, że jesteś.
Nie przystanę, nie zasnę, po prostu będę szedł by dotrzeć tam, za nim ten cień zniszczy wszystko.
Poczekaj na mnie...

Tuesday 12 January 2010


Przemierzam tysiące mil by dotrzeć.
Dotrzeć, ale nie wiem gdzie. Po prostu chce...
Zasłaniam twarz chustą, już nie białą, by obronić się przed burzą zniewieściałą
Kurz unoszący się nad głową nie pozwala mi złapać oddechu.
Staje na chwil parę. Chce się schronić, uciec od grozy szalejącej tak bardzo zuchwale.
Zmęczony, spragniony wręcz wygłodzony szukam miejsca, tego ostatniego.
Nie mogę ! Wykrzykuje z całych sił.
Upadam na kolana, to już koniec.
Nie będzie jutra, ani czystego słońca.
Zamykając oczy widzę spływające łzę.
Spada ona na wysuszoną ziemie.
Marnotrawstwo ?
nie !
Początek nowego życia.
Serce już ustało i tym samym opustoszało me ciało.
Spoglądam na nie w tęsknocie niezapomnianej.
Wrócę do Ciebie,
Wrócę, ale nie teraz.
Będziemy szukać, szukać dalej 
Wieczory są tak cudownie romantyczne, że chyba tylko poranki na tarasie mogą im dorównać. Jednak czym byłby wieczór bez Ciebie, cudownej postaci z noskiem w książkach ? Czym byłby również poranek bez otwierających się Twych pięknych oczek?
Byłby zwykłym dniem, czy nocą bez bijącego serca. Chce zapomnieć o tych chwilach spędzonych w samotności i cieszyć się, że jesteś. Jesteś daleko, ale jakże blisko.
Tylko nam jest dane zrozumieć to uczucie

Thursday 7 January 2010


Spoglądam na piaski pustyni tańczące wraz z wiatrem słońca na horyzoncie.
Stoję na kamieniu, wydającym się częścią innego świata, wśród pustynnych u-złoceń.
Pomyślałby ktoś, że jestem samotny, że nie mam tu nikogo.
A te wszystkie dusze, które tysiące lat temu, przemierzały te skrawki pustyni?
Czy ich nie czujesz? Przecież są, tu obok Ciebie.
Wiatr poderwał me ręce ku górze.
Zamykam oczy, by przyłączyć się do tańca pełnego rozkoszy.
 Czuje, że jestem niesiony przez miejsca pełne uroków.
Miejsca tak bardzo odległe w czasie, które pragnie się miłować na zawsze.
Ciało me, jest pełne nasyconego miłością piasku, który jak za dawnych czasów, sprawia, że jestem szczęśliwy. Te pamiętne czasy, gdzie jeszcze nie wiedziałem, że umrę i pojawię się ponownie.
Jestem nagle w miejscu gdzie nie zwykłem bywać. Pełne ludzi biegających, krzyczących i wysławiających się ponad Olimp.
Dlaczego jestem w takim miejscu? Gdzie ten wiatr co mnie niósł tak swobodnie?
Szukam miejsca spokojnego, by na chwilkę, na kilka sekund, uciec od tego wszystkiego. Uliczki pełne niebezpieczeństwa, pokryte  są piachem stóp zgorzkniałych posągów, które swą wizualizacją, przypominają ludzi stworzonych przez Zeusa.
W oddali widzę fontannę. Przebijam się przez ten tłum niby ludzi, niby zwierząt.
Usiadłem przy wodzie prawie źródlanej i delikatnym ruchem ręki, zamaczam palce, by je ochłodzić.
Nagle płatek kwiatu unoszący się po delikatnie falującej wodzie, dotknął mnie z mocą tegoż wiatru co mnie niósł.
Wysłałaś mi go, Ty siedząca po drugiej stronie.
Onieśmielony powstaje z kolan, by podejść i zobaczyć z bliska.
Jesteś, ale jak to się stało ? przecież te miliony ludzi, tak bardzo chętnych do rozmowy ?
Dlaczego ja?
Wiatr ponownie zawiał i porwał me Ciało z tego miejsca.
Znowu jestem niesiony do jakiegoś miejsca. Jestem niesiony, ale już nie sam.
Przybrani w jedwabne szaty, by słonce pustyni delikatnie pieściło nasze ciała.
Wiatr, ponownie ustał.
Zostaliśmy już tylko my i duchy pustyni gdzieś w oddali